W umowach dotyczących unikania podwójnego opodatkowania ma obowiązywać metoda zaliczenia proporcjonalnego. Zatrudnieni w innym kraju będą musieli ujawnić swoje dochody.
Takie będą efekty ustawy o ratyfikacji konwencji MLI. W uzasadnieniu do jej projektu Ministerstwo Finansów napisało, że Polska zamierza wprowadzić zmianę metody unikania podwójnego opodatkowania – z wyłączenia z progresją na metodę zaliczenia proporcjonalnego. Obecnie w większości umów stosowane są jednocześnie obie metody (przy czym do dochodów z pracy najczęściej ta pierwsza).
Resort chce ujednolicić zasady. Upraszczając, umowy mówią o obowiązkach, jakie ma Polak zarabiający za granicą w stosunku do polskiego fiskusa oraz czy i ile podatku musi zapłacić w kraju lub za granicą. Wprowadzenie tylko jednej metody, zaliczenia proporcjonalnego, niezależnie od rodzaju dochodów, byłoby prawdziwą rewolucją. Dla podatników oznaczałoby to więcej obowiązków dokumentacyjnych, ryzyko poniesienia odpowiedzialności karnoskarbowej za ich niedopełnienie, trudniejsze rozliczenia podatkowe, a w wielu przypadkach również wyższe daniny.
Skutki zmian
Eksperci nie mają wątpliwości co do tego, która metoda unikania podwójnego opodatkowania jest korzystniejsza z punktu widzenia podatników. Przykładowo osoba osiągająca dochody tylko w Niemczech, ale pozostająca polskim rezydentem podatkowym ze względu na ośrodek interesów życiowych (np. tu zamieszkuje małżonek oraz dzieci), nie ma obowiązku składania zeznania podatkowego w Polsce. Rozlicza się tylko na w Niemczech. Natomiast w przypadku metody zaliczenia proporcjonalnego zawsze trzeba złożyć zeznanie w Polsce i wykazać w nim wszystkie dochody.
Jeżeli wynagrodzenie Polaka jest opodatkowane w państwie A według stawki 15 proc., a u nas uśredniona stawka podatkowa dla takiego dochodu wynosi 20 proc., to musi on dopłacić w Polsce pozostałe 5 proc. Mimo że jest to wynagrodzenie, które w całości uzyskał za pracę w państwie A.
Źródło: gazetaprawna.pl